
Klasztor Shaolin Polska
POLAK Z SHAOLIN
POLAK Z SHAOLIN | SHAOLIN TEMPLE POLAND | BLOG
POLAK Z SHAOLIN
Nastał czas, abym postawił ten pierwszy krok – umieścił pierwszy wpis na blogu i później pisał go regularnie. Zastanawiałem się dość długi czas 'od czego by tu zacząć’. No i właśnie! Zacznę od tego, od czego wszystko się zaczęło. Tytuł tego wpisu może wydawać Ci się znajomy, lub może coś kojarzysz, ale do końca nie wiesz co. Jeżeli – tak jak ja – wychowałeś lub wychowałaś się w latach dziewięćdziesiątych i w tym czasie interesowało Cię kino sztuk walki – na pewno obił Ci się o uszy tytuł 'Amerykanin z Shaolin’ (ang. American Shaolin). Nawiążę w tym wpisie właśnie do tego filmu, ponieważ, po pierwsze – jest to pierwszy film z rodzaju sztuk walki, który widziałem (mając 7/8 lat); po drugie – utożsamiam swoją historię związaną ze sztukami walki właśnie z historią głównego bohatera tego filmu (Drew Carson’em). Zapraszam:
Tło opowieści
Po przegranej walce w finale 'kickboxingowych’ zawodów, główny bohater filmu – Drew – dowiaduje się od swojego mistrza, że ten nie jest prawdziwym wojownikiem Shaolin, nigdy nie trenował w klasztorze. Drew postanawia wyjechać do chin i doświadczyć klasztornego życia. W czasie jego 'przygody’ w klasztorze Shaolin dzieje się wiele ciekawych wydarzeń. Zachęcam do obejrzenia tego filmu, faktem jest, że nieco odbiega on jakościowo od innych produkcji filmowych na temat sztuk walki, ale jak mówiłem wcześniej – mam do niego sentyment.
Jest to pierwszy film o tej tematyce, który widziałem i od tamtej pory bardzo interesowały mnie nie tylko sztuki walki, ale również kultura i historia wschodu – głównie chin. Sam zacząłem swój trening 'dość późno’, jednak nie przeszkodziło mi to osiągnąć celu, który od dziecka – dzięki Amerykaninowi z Shaolin – miałem z tyłu głowy.
Wyjechałem do chin i zostałem Mnichem Wojownikiem Klasztoru Shàolín. Moje klasztorne imię to: 释恒毅 Shì Héngyì.
Trening w Europie
Niestety w czasach, kiedy zaczynałem swoją przygodę z treningiem (tak samo jak teraz) nie było w Polsce, a przynajmniej w mojej okolicy szkoły Shaolin kung fu. Były miejsca, które reklamowały się jako Shaolin, czy różnego rodzaju 'style pochodne’. Sprawiło to, że błąkałem się tak bez celu od szkoły do szkoły – nigdy nie będąc w pełni zadowolonym, czas mijał, a ja akurat szykowałem się do przeprowadzki do Włoch – gdzie mieszkałem 1,5 roku. Również tam z powodu braku szkoły Shàolínquán, ćwiczyłem inne style. Po powrocie do polski i krótkiej przygodzie z kolejnym stylem kung fu po roku wyjechałem mieszkać w Irlandii.
Po około trzech latach bez jakiegokolwiek treningu chińskiego wushu, ponieważ aż do tego momentu taka rzecz w Irlandii najzwyczajniej w świecie nie istniała w ogóle – zaświeciło się światełko w tunelu. Do Irlandii przeprowadził się właśnie mistrz Shi Yanxin, adept Shaolin 34tej Generacji. Nawiązałem kontakt, kiedy tylko się o tym dowiedziałem. Dzięki temu mogłem rozpocząć swój wymarzony trening Shaolin kung fu, z prawdziwym.. mnichem wojownikiem.
Z mistrzem Shi Yanxin trenowałem przez prawie dwa kolejne lata
Wyjazd do Chin
Po mniej-więcej 1,5 roku, opowiedziałem mistrzowi Yanxin o moim niespełnionym marzeniu trenowania w klasztorze Shaolin w chinach. Marzeniu zostania mnichem wojownikiem i spadkobiercą stylu shàolínquán, jak również o moich obawach odnośnie ewentualnego wyjazdu do chin i przede wszystkim obawy, że już na to za późno. Dowiedziałem się wtedy, że mistrz Yanxin nie przyjmuje adeptów – co pozwoliłoby mi zostać spadkobiercą stylu (czyt. adeptem Shaolin 35tej Generacji). Shifu Yanxin nie może przyjmować adeptów i do dziś dzień nie wiem czym jest to spowodowane, mam swoje zdanie na ten temat – co w małym stopniu odpowiadałoby również historii znanej z wcześniej wspomnianego filmu. Jak by to jednak nie było, Shifu Yanxin jest wspaniałym mistrzem i człowiekiem, a wszystko czego się nauczyłem zawdzięczam jemu – tak samo jak sam wyjazd do chin – to on bowiem 'wybił mi z głowy’ wszystkie wątpliwości i 'wsadził w samolot do chin’.
Tak jak w filmie, klasztor Shàolín w prowincji Hénán nie przyjmuje w swoje mury obcokrajowców. Istnieje wiele okolicznych szkół, które funkcjonują na terenie parku narodowego Shàolín, jednak szkoła nie była tym, czego szukałem. Pojechałem do chin z zamiarem zamieszkania w świątyni i kultywowania życia takiego samego, jak mnisi Shàolín. Na szczęście nie musiałem uciekać się do tej samej metody, której użył Drew w filmie American Shaolin, gdyż ta metoda i tak nie poskutkowała by takim samym efektem – prawdopodobnie zostałbym za coś takiego deportowany. W chinach funkcjonuje wiele klasztorów Shaolin, które są oficjalnymi oddziałami klasztoru, gdyż kultura Shaolin szerzy się w całym państwie środka. Jeden z tych klasztorów przyjmuje obcokrajowców i pozwala im wieść życie wśród prawdziwych mnichów, prowadzą dokładnie taki sam tryb życia. Klasztor Shaolin, Yunnan. Opatem klasztoru jest Shifu Shi Yanbei – który przed objęciem roli opata był szefem departamentu medycznego w Shaolin, Henan. Głównym trenerem mnichów wojowników w Shaolin, Yunnan jest mistrz Shi Yanjun, który również jest moim Shifu, który nadał mi moje klasztorne imie.
Ogółem, dziękuję za wypowiedź.