fbpx

Klasztor Shaolin Polska

CZY TRENOWAĆ KUNG FU W CHINACH?

KUNG FU W CHINACH | SHAOLIN TEMPLE POLAND | BLOG

CZY TRENOWAĆ KUNG FU W CHINACH?

Od kiedy przyszedł mi do głowy ten temat, zastanawiałem się nad tym z której strony 'go ugryźć’. Jest on dość złożony, a odpowiedź na zadane w nim pytanie nie jest jednoznaczna – może jednak naprowadzić Cię to do podjęcia odpowiedniej dla Ciebie decyzji. Równie ważne w tym temacie jest też to, gdzie dokładnie ten ewentualny trening miałby się odbyć.

5 OPINII NA TEMAT TRENINGU W CHINACH

1. NIE WYJEŻDŻAJ DO CHIN, JEŻELI NIE NAUCZYŁEŚ SIĘ JESZCZE PODSTAW

Spotkałem się z opinią – tak samo ludzi, którzy w Chinach już wcześniej trenowali, jak i tych, których nigdy tam nie było, ale słyszeli z opowieści – że wyjechać do Chin na trening opłaca się tylko wtedy, kiedy jesteśmy już na jakimś konkretnym poziomie, aby dalej się rozwijać i doszlifowywać umiejętności. W przeciwnym razie chiński mistrz nawet na nas nie spojrzy i będzie nam kazał trenować same podstawy, a to byłaby strata czasu – bo przecież każdy chce na takim wyjeździe posiąść jakieś super umiejętności.

Prawda jest taka, że w kung – fu podstawy są najważniejszą rzeczą do opanowania. Nie ważne więc czy wyjeżdżając do Chin masz już jakieś podstawy (czy jakikolwiek inny poziom zaawansowania). Wszystko zostanie i tak zweryfikowane na miejscu. Podczas treningu w Chinach podstawy są nierozłącznym elementem i są szlifowane każdego dnia – niezależnie od tego na jak wysokim poziomie już jesteśmy. Należy dodać również fakt iż znajomość podstaw dla 'nas’, a faktyczna znajomość podstaw (dla mistrzów z Chin) to dwie zupełnie różne rzeczy. Jeżeli trenujemy na zachodzie, bardzo często spotykanym problemem jest to, że wyrabiamy sobie złe nawyki w treningu podstaw, przez co – kiedy wyjeżdżamy do Chin – może zdarzyć się, że spędzimy na podstawach jeszcze więcej czasu, niż ktoś kto wyjeżdża tam z 'czystą kartą’. O wiele trudniej jest oduczyć się złych nawyków, niż nauczyć się dobrych od samego początku przygody z kung – fu/wushu. Dlatego bardzo często zobaczyć można ludzi, którzy z kompletnie początkujących osób, przez miesiąc pobytu w Chinach osiągają lepsze rezultaty niż ludzie, którzy mieli już jakieś doświadczenie w kung – fu przed wyjazdem. Dodać do tego też trzeba bardzo często ego, które 'blokuje’ rozwój tych już 'doświadczonych’, bardzo często usłyszeć można słowa: 'przecież już to 'umiem’, nie będę się tego uczył’.

Odpowiedź na opinię numer jeden jest następująca: Jeżeli nie miałeś lub nie miałaś jeszcze okazji ćwiczyć kung – fu, a chcesz zacząć poprzez wyjazd do Chin, zrób to! Nie czekaj, aż 'nauczysz’ się podstaw. I pamiętaj, że podstawy to nie tylko pozycje, kopnięcia czy uderzenia. Odpowiedni czas i trening poświęcony na podstawy, da Ci dźwignię do 'szybszego’ i lepszego opanowania bardziej zaawansowanych rzeczy.

Jeżeli masz już jakieś doświadczenie w kung – fu, również wyjedź do Chin, kiedy masz taką okazję, ale! – nie podchodź do treningu z nastawieniem 'już to umiem’. Bardzo często okazuje się, że jednak się nie umie lub, że mamy złe nawyki, które blokują dalszy postęp. Mistrzowie w Chinach są mistrzami nie bez powodu, potrafią odpowiednio ocenić czego Ci potrzeba do lepszego i szybszego progresu – nie blokuj go swoim myśleniem.

2. CHIŃCZYCY NACIĄGAJĄ TURYSTÓW NA PIENIĄDZE

’Turystyka sztuk walki’. Coraz więcej firm zajmuje się organizowaniem tzw. aktywnych wakacji, czy 'martial arts holiday’. Istnieją portale przez które można bez problemu zapisać się na trening sztuk walki, nie tylko w Chinach, ale również w innych krajach, gdzie sztuki walki są dużą częścią kultury oraz historii. Wiele osób uważa, że ceny w takich miejscach są zawyżone, jest za drogo i ogólnie się nie opłaca -bo to naciąganie! Czy oby na pewno?

Szybka matematyka: Średni miesięczny koszt treningu w Europie to: €150 – gdzie w danym miesiącu trenujemy około 16 godzin. Średni miesięczny koszt treningu (plus całomiesięczne wyżywienie oraz nocleg) w Chinach to: €780 – przy około 50ciu godzinach treningu. Wychodzi na to, że w cenie (miesięcznego) treningu w Chinach mamy: ponad trzy razy więcej godzin treningu przy ponad pięć razy większej opłacie. Dodajmy do tego, że będąc 'w domu’ mamy jeszcze inne koszty do poniesienia związane z codziennym życiem – w Chinach to wszystko zawiera się już w opłaconej kwocie. Oczywiście do podanej wyżej kwoty dodać trzeba koszt biletów lotniczych i wizy. W moim przypadku miesięczny pobyt w Chinach wraz z biletami lotniczymi i wizą to wciąż mniej niż wydałbym w ciągu tego miesiąca 'na życie’ w domu – trenując przy tym trzy razy mniej. Im dłuższy pobyt w Chinach (w zakresie oczywiście tej samej szkoły) to zazwyczaj coraz mniejszy miesięczny koszt – koszt zmniejsza się średnio o €30 z każdym kolejnym miesiącem.

Można znaleźć miejsca w Chinach, gdzie płacilibyśmy dużo mniej – trzeba wiedzieć tylko gdzie szukać i w takim wypadku również mówić w języku mandaryńskim – lub innym dialekcie w zależności od prowincji. Do tematu języka jeszcze sobie w tym artykule wrócimy. Wiele szkół oferuje również program stypendialny – jednak zazwyczaj trzeba spędzić tam najpierw trochę czasu, a przyznanie stypendium zależy od poziomu i osiąganych wyników.

Czy Chińczycy naciągają na pieniądze? Moim zdaniem nie. Wiadomo, zawsze można taniej – jednak należy pamiętać, że porównując zachodnie koszty życia – miesięczny pobyt w Chinach jest wciąż 'promocyjną’ ceną. Nawet jeżeli rezerwowalibyśmy wyjazd treningowy przez przeznaczony do tego portal internetowy/biuro podróży.

3. CHIŃSCY MISTRZOWIE TRAKTUJĄ STUDENTÓW JAK 'NUMERKI’

Wszyscy (tak myślę) znamy ten schemat powtarzany nam od lat, że ludzie w Chinach to tylko nic nie znaczące numerki. Wierzcie w to lub nie, ale tak nie jest, życie w Chinach i zadowolenie społeczne jest o wiele większe niż w większości zachodnich krajów. Ludzie są szczęśliwi, a instytucje odpowiednio o nich dbają. Nie będziemy jednak się w to zagłębiać. Stwierdzenie z pierwszego zdania jest kolejną teorią odnośnie treningu sztuk walki w Chinach: Chińscy mistrzowie traktują studentów z zachodu, jak numerki. Interesuje ich tylko przychód ze szkoły, a nie obchodzą ich wyniki studentów – nie okazują zainteresowania ani zaangażowania. Już tłumaczę:

Wraz z popularyzacją Chińskiego wushu (kung – fu) na zachodzie – głównie za sprawą Bruce’a Lee – 'każdy’ nagle zapragnął być takim, ekhm 'białym’ Bruce’m. Później takie filmy, jak: Klasztor Shaolin z Jet’em Li czy Pijany Mistrz z Jackie Chan’em jeszcze bardziej nakręciły zachodnie społeczeństwo na to, aby zostać 'mistrzem’ kung fu. Jak najlepiej zostać mistrzem kung – fu? U źródła – w Chinach. Ze względu na to istnieją dwa powody dla których ludzie, którzy trenowali w Chinach odnieśli wrażenie bycia 'traktowanym, jak kolejny numerek’. Spotkałem się z tym również w moim bliskim otoczeniu, jak to jest, że ktoś kto był w tym samym miejscu co ja, czuł się zupełnie inaczej traktowany?

1. Niestety, ale bardzo często bywa tak, że zachodni studenci chcą nauczyć się robić bardzo zaawansowane rzeczy od samego początku, lub mają podejście 'płacę, więc ja tutaj rządzę/wymagam’. Nie mają pojęcia o tym, jak wygląda kultura sztuk walki w Chinach i wielu z nich nie zmienia swojego nastawienia, mimo tego, że są na to cały czas naprowadzani. Mistrzowie kung fu, robią to co robią przez całe swoje życie – to jest ich życie. Doskonale zdają sobie sprawę z tego (wynika to z doświadczenia), kto rzeczywiście przyjeżdża do Chin w celu nauki, kto rzeczywiście 'kocha kung – fu’, a kto tak naprawdę przyjeżdża sobie 'poimprezować’ lub mieć fajne wakacje. Nie zmienia to faktu, że mistrzowie mimo wszystko starają się przekazać wiedzę, jak najlepiej, ale widzą też kto jest gotowy na daną wiedzę, kto daną wiedzę wykorzysta w odpowiedni sposób, a przede wszystkim – kto ich szanuje – ponieważ jest to podstawą relacji uczeń – mistrz. Niestety, ale przez brak szacunku wiele osób 'zamyka’ sobie drzwi do głębszego poznania Chińskich sztuk walki. 'Dlaczego Shifu mnie tego nie nauczył?’ – Teraz już wiesz.

2. Powód numer dwa to fakt, iż Chińscy mistrzowie rzeczywiście traktują studentów jak numerki i tylko liczą pieniądze. Niestety, ale są szkoły kung – fu, które po odebraniu należności (którą płaci się z góry i nie podlega zwrotowi) nie zwracają żadnej uwagi na swoich uczniów, traktują ich źle, a warunki mieszkaniowe zazwyczaj są tragiczne. Na całe szczęście w 2019 roku, rząd Chiński zaczął 'robić z tym porządki’. Zamknięto wiele 'szkół’, które nie dość, że były nielegalne to często nawet nie istniały – po uiszczeniu opłaty, ludzie przyjeżdżali pod wskazany adres, a tam nie było nic.

Czy Chińscy mistrzowie traktują uczniów jak numerki? Tak i nie. Bardzo ważne jest, aby przy planowaniu swojej przygody w Chinach – wybrać odpowiednie, sprawdzone miejsce. Również pamiętaj by zadbać o Twoje własne nastawienie i odpowiednie zachowanie. Dobry mistrz potrzebuje też dobrego ucznia, który chce się uczyć i podążać za jego wskazówkami.

4. W CHINACH NIE MÓWIĄ PO ANGIELSKU (PROBLEMY Z KOMUNIKACJĄ)

Przepraszam, że tak to ujmę, ale jedną z najgłupszych rzeczy, jaką kiedykolwiek usłyszałem na temat treningu w Chinach jest: „(…) klasztor Shaolin w Chinach jest gorszy od szkoły w Europie, bo nie mówią tam po angielsku (…)” – pominąłem resztę tej wypowiedzi ponieważ nawiązuje ona do tego, co omówiliśmy sobie w poprzednim punkcie. Ogólnie jednym z 'największych problemów’ ludzi wyjeżdzających na trening do Chin, jest: komunikacja. Czy brak znajomości języka angielskiego u Chińskich mistrzów powinien być powodem niepodjęcia się treningu w Chinach?

Myślę, że tutaj nie ma co za bardzo się rozpisywać. Ogólnie rzecz biorąc Chińczycy nie mówią w języku angielskim. Jednak czy podważanie jakości treningu lub umiejętności mistrzów przez pryzmat mowy ma jakikolwiek sens?

Po pierwsze: Nie zapominajmy, że to my jesteśmy gośćmi u nich. Gdziekolwiek nie jedziemy (za granicę) powinniśmy być w stanie – chociaż w najmniejszym stopniu – komunikować się z otoczeniem. W końcu to leży tak naprawdę w naszym interesie, jeżeli chcemy z tego wyjazdu wynieść jak najwięcej. 

Po drugie: Są to Chińscy mistrzowie, kultywujący Chińską tradycję w Chinach – ich własnym domu, a język chiński jest częścią tej tradycji. Ucząc się ich języka, chociaż w takim stopniu by być w stanie się z nimi komunikować, jest oznaką szacunku (o czym wspominałem również w poprzednim punkcie). Oczywiście od 'turystów’ nie wymaga się nauki języka – w większości szkół dostępny jest tłumacz, także nie ma z tym problemu. Pamiętajmy jednak, że mistrzowie patrzą przychylniej na kogoś, kto chociaż stara się nauczyć z nimi bezpośrednio porozumiewać.

Czy znajomość/nieznajomość języka faktycznie jest problemem? Nie, nawet jeżeli nie mówimy po chińsku, zazwyczaj mamy do dyspozycji tłumacza. Kiedy tłumacz jest niedostępny, również nie ma problemu ponieważ dobry mistrz zawsze znajdzie drogę do komunikacji ze studentami, a większość nauk (samego wushu) można przekazać niewerbalnie. Nie możemy jednak i nie powinniśmy oczekiwać od kogoś, aby nauczył się 'naszego’ języka bo 'my’ jesteśmy zbyt leniwi.

Jeżeli chcesz rozpocząć naukę języka chińskiego (czy to z powodu wyjazdu lub po prostu z zainteresowania), serdecznie polecam mojego nauczyciela, Konrada – założyciela Akademii chińskiego. Przekazuje wiedzę w sposób jasny, a lekcje z nim to sama przyjemność, znajdziesz go >>TUTAJ<<

5. W CHINACH NIE MA JUŻ PRAWDZIWEGO KUNG FU

Często spotykaną opinią jest również ta, która mówi o braku prawdziwego kung fu w Chinach. Wielu ludzi uważa, że tradycja została zastąpiona pogonią za pieniądzem. Mistrzowie tak naprawdę nie są mistrzami. 'Certyfikaty’ można sobie kupić, a prawdziwe kung – fu jest już niedostępne dla ludzi z zachodu. W Chinach był to do niedawna duży problem, jak wspomniałem wcześniej, od 2019 roku Chiński rząd zaczął robić z tym porządek. 'Szemrane’ szkoły kung fu zaczęły znikać (i to nie tylko te znajdujące się w Dengfeng czy na terenie parku narodowego Shaolin). Wielu 'mistrzów’ czy 'dyrektorów’ tych szkół trafiło nawet do więzienia lub zostały na nich nałożone ogromne grzywny. Chiński rząd wprowadził nawet zakaz nazywania siebie 'mistrzem’ bez poświadczenia tego prawnymi dokumentami, wydanymi przez odpowiednie organy. Wszystkie te działania podjęte zostały, aby chronić kulturę i tradycje Chińskich sztuk walki (wszystkich, nie tylko Shaolin). Oczywiście wiadomo, że tego typu rzeczy będą się działy dalej, jednak już nie na taką skalę.

Tak samo rzecz się ma z kupowaniem certyfikacji. Jest to najzwyczajniej nielegalne. Oczywiście, szkoła kung – fu ma możliwość wydania certyfikatu poświadczającego uczestnictwo w szkoleniu, lub naukę form czy technik – jako formę fajnej pamiątki. Jednak, aby wydać certyfikat uprawniający do dalszego przekazywania wiedzy przez absolwenta – szkoła taka musi należeć do odpowiedniej federacji i mieć wśród swoich nauczycieli mistrza na odpowiednim poziomie.

Czy w Chinach nie ma już prawdziwego kung – fu? Jest. 🙂 Coraz łatwiej znaleźć odpowiednią szkołę, gdzie uczą prawdziwi mistrzowie. Najlepiej udać się w miejsca, które są już sprawdzone. Zapisując się do takiej szkoły, możesz poprosić również o dowód posiadania odpowiedniej certyfikacji mistrzów.

Trening kung – fu w Chinach nie jest dla wszystkich. Nie ma co ukrywać. Osobiście uważam, że jeżeli jest się chociaż w małym stopniu zainteresowanym, tym jak wygląda prawdziwy, tradycyjny trening, który zawiera w sobie całą kulturę i 'otoczkę’ – zdecydowanie powinieneś/powinnaś udać się w taką podróż. Jeżeli interesuje Cię suche trenowanie technik, oraz tylko i wyłącznie trening fizyczny – bez konieczności zagłębiania się w filozofie sztuk walki, wtedy możesz sobie taki wyjazd odpuścić. Powiem jeszcze tylko pokrótce, jakie miejsce najlepiej wybrać (bazując na moim doświadczeniu):

Czy trenować Kung - Fu w Chinach?

TRENING W KLASZTORZE

Trening kung – fu w Chinach wymaga stosowania się do z góry określonych reguł. Pobyt w klasztorze wiąże się z dużo większymi restrykcjami. Nieprzestrzeganie reguł może wiązać się z wydaleniem z klasztoru (przy poważnym złamaniu zasad), lub z nieotrzymaniem certyfikacji. Może również wiązać się z konsekwencjami prawnymi, lub nawet zakazem wjazdu na teren Chin. Musimy pamiętać, że klasztory (w tym wypadku klasztor buddyjski) są też 'obiektami rządowymi’, zabytkami, a stosowanie się do zasad klasztornych to stosowanie się do prawa. Jeżeli masz 'trudności wychowawcze’, od razu odradzam wyjazd do klasztoru. Niejednokrotnie spotkałem się w klasztorze z takimi osobami, którym wydawało się, że mogą robić co chcą, a później miały pretensje do władz klasztoru o sposób w jaki są traktowane – nie zważając na to, że podpisali się własnoręcznie na 'umowie’, która wszystko to opisywała. Rezerwując swój pobyt w klasztorze otrzymasz pełen spis reguł i zasad do których musisz się w klasztorze stosować, proszę przeczytaj uważnie i jeżeli któraś z nich Ci nie pasuje – od razu odpuść sobie pobyt. Oszczędzisz sobie dzięki temu nerwów i 'rozczarowania’ wyjazdem.

TRENING W SZKOLE

Trening w szkole jest o wiele łatwiejszy, często mimo reguł, które w szkole obowiązują – można mieć dużo więcej luzu i robić 'co się chce’ – jest mimo wszystko granica. Pobyt w szkole ogranicza się tak naprawdę do treningu fizycznego – dużo mniej w nim filozofii sztuk walki oraz doświadczeń duchowych (gdzie w klasztorze masz np. możliwość uczęszczania na ceremonie). Dużo łatwiej również 'dostać wolne’, jeżeli chcemy sobie urządzić małe wakacje czy przerwę od treningu. Polecam pobyt w szkole tym, którzy wolą raczej mieć wolną rękę i nie być zbyt ograniczeni w swoich poczynaniach – od razu jednak mówię, że jest to zupełnie inne doświadczenie i tak na dobrą sprawę nie różni się od treningu, jaki możesz znaleźć w Europie, poza tym, że będziesz mieć tutaj 4-8 godzin treningu dziennie, codziennie. Oczywiście – dodam jeszcze – że to wszystko zależy od szkoły i mistrza u którego będziesz się uczyć. Może być tak, że pobyt w szkole nie będzie różnił się restrykcyjnie od tego klasztornego, a będziesz w szkole odcięty od doświadczeń, które dodatkowo możesz zyskać w klasztorze. Polecam uważnie zapoznać się ze szkołą i tym co oferuje, zanim zdecydujesz się na wyjazd, żeby również oszczędzić sobie potencjalnego rozczarowania.

Ogółem, dziękuję za wypowiedź.

Scroll to Top